Czy masz czasem tak, że zastanawiasz się na co tak naprawdę masz w swoim życiu wpływ? Na siebie? Na innych? Na otoczenie? Co tak naprawdę leży w Twoim obszarze wpływu?

Zaledwie kilka dni po inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę prowadziłam dwudniowe warsztaty z NVC. Jak się zapewne domyślasz, wiele serc było poruszonych. Na sali była z nami złość, bezsilność i frustracja. Był też szok, napięcie, zmieszanie i zatroskanie. Intensywność tych emocji wpływała na nas wszystkich. Trudno nam było skupić się na zgłębianiu NVC, nawet jeśli jako grupa głęboko wierzyliśmy w  budowanie świata „bez przemocy”.

Chcąc uznać to, co czujemy zaczęliśmy od praktyki empatii w parach. Ćwiczenie polega na tym, że jedna osoba dzieli się tym, co w niej w danym momencie jest żywe (może to robić w dowolnej formie), a druga intencjonalnie próbuje stworzyć przestrzeń akceptacji, uważności, otwartości i wysłuchania. Słucha tak, aby niezależnie od treści i formy wypowiedzi wesprzeć osobę mówiącą w dotarciu do siebie – dostrzeżeniu swoich uczuć i potrzeb. W praktyce empatii nie chodzi o pocieszanie, doradzanie, ocenianie, porównywanie, ale o bycie na głębokim poziomie z drugim człowiekiem w tym, co jest dla niego/niej w danym momencie żywe/ważne.

 

Empatia pomaga być przy emocjach, a nie w emocjach

Empatia buduje przestrzeń, gdzie możemy pobyć z tym, co porusza nasze serce i zrozumieć, o co nam tak naprawdę chodzi, co czujemy i jakie są nasze potrzeby. Czy poruszenie serca jest bardziej o złości, bo zależy nam na współpracy i szacunku do godności każdego człowieka? Może bardziej to przerażenie i potrzeba bezpieczeństwa oraz uważności na życie? A może to smutek, ponieważ nasz potrzeba sprawczości i wpływu jest niezaspokojona?

Jeśli mamy kontakt z tym, co w nas żywe, co czujemy i czego potrzebujemy, możemy świadomie zdecydować, co z tym zrobimy. Jakie mogą być nasze prośby do siebie lub innych osób zwiększające szanse na zadbanie (nawet w malutkim stopniu) o nasze potrzeby? Być może na ten moment nie mamy potrzeby działać, ale bardziej chcemy pobyć z tym, co jest w nas żywe. Innymi słowy, opłakać to, co jest dla nas ważne, lecz w danym momencie nie widzimy szans, aby o to zadbać – mamy tak zwane niezaspokojone potrzeby.

Wracając do grupy, z którą pracowałam, praktyka empatii w parach zmieniła energię w grupie. Nadal był smutek, złość i cały wachlarz emocji, ale bardziej byliśmy w stanie być przy naszych emocjach, a nie w emocjach. Mając świadomość tego, co poruszone w sercach mogliśmy to objąć ciepłem, życzliwością i akceptacją.

 

W NVC witamy nasze uczucia i traktujemy je jako drogowskazy do potrzeb, czyli uniwersalnych ludzkich jakości stojących za wszystkim, co mówimy/robimy

Uczucia pojawiają się w reakcji na życie, na słowa, działania innych osób, aby nam przypominać o tym, co jest dla nas cenne i czego potrzebujemy. Przykładowo, kiedy oglądam wiadomości o sytuacji na świecie i czuję złość to jest ona o tym, co w danym momencie jest dla mnie ważne czy cenne np. współpraca, solidarność, bezpieczeństwo, dialog.

Aby było łatwiej nam się dogadać ze sobą i z innymi, pomocne mogą być sprawdzone sposoby samoregulacji i powrotu do siebie poprzez wychodzenie ze strefy paniki, walki czy ucieczki.

Jeśli nasze zasadnicze potrzeby w obrębie bezpieczeństwa, satysfakcji i więzi są zaspokojone, to jesteśmy w trybie spokoju, zadowolenia i poczucia przynależności. Ten tryb Rick Hanson, twórca Treningu Pozytywnej Neuroplastyczności, nazywa „trybem zielonym”. To poczucie bycia „w domu”, bycia wystarczającym, w gotowości na regenerację, rozwój, naukę. To też tryb dający nam gotowość na dbanie o siebie i podejmowanie decyzji w zgodzie ze sobą. Mamy wtedy dostęp do swojego potencjału, kompetencji i silnych stron.

Jeśli zasadnicze potrzeby nie są zaspokojone, wchodzimy w tzw. „tryb czerwony” (stresu). Kiedy trudno nam regulować emocje  to zamykamy się, zaczynamy działać automatycznie, walcząc, uciekając lub zastygając. Szybko wyczerpujemy nasze zasoby energetyczne. Ten stan jest pomocny w chwilach bezpośredniego zagrożenia, ale kiedy trwa zbyt długo, ma niekorzystny wpływ na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne oraz na nasze relacje z innymi.

Jeśli chodzi o to, na co mamy wpływ, to z pewnością na siebie w przyszłości. Możemy zbudować kil naszej łodzi, który pomoże nam żeglować nawet w ekstremalnie trudnych warunkach. Tym kilem są nasze zasoby wewnętrzne. Warto je mieć, ponieważ na zewnętrzny świat i innych ludzi nie mamy wpływu lub jest on bardzo ograniczony, a na nasze zasoby wewnętrzne nasz wpływ jest zasadniczo duży. Czym są wewnętrzne zasoby? Jest to na przykład spokój, radość, zadowolenie, determinacja, siła, odwaga, cierpliwość, poczucie wartości, serdeczność, otwartość, ciekawość czy bycie po swojej stronie.

Im większe wyzwania, tym bardziej potrzebujemy naszych zasobów. Nie jest ważne, czy mamy ich dużo w tej chwili. Ważne, żeby zacząć je regularnie budować oraz rozbudowywać. Minuta po minucie, dzień po dniu możemy wzmacniać nasze obwody neuronalne w mózgu, odpowiedzialne za te zasoby. Aby móc reagować świadomie, w integralności z naszymi wartościami, a jednocześnie tak by podejmowane działania przybliżały nas do zaspokajania potrzeb, z korzyścią dla siebie i innych, potrzebujemy wiedzieć jak wzmacniać nasze zasoby wewnętrzne.

 

Praktyka wzmacniania zasobów, na których nam zależy

Kilka razy dziennie (4-6 razy) podaruj sobie 2-3 minuty, aby zadbać o siebie i swojej zasoby poprzez następującą praktykę: 

  1. Zauważ lub przypomnij sobie mikro momenty dobra i korzystnych doświadczeń (np. mikro momentu spokoju, bezpieczeństwa, wdzięczności itp.).
  2. W przypadku pozytywnych faktów –poczuj, jak to jest dla Ciebie doświadczać ich w ciele. Spróbuj pozostać w tym dłużej niż nawykowo, czyli dłużej niż 30 sekund Polecam pozostać z tym uczuciem przez X.
  3. Intencjonalnie skup się na tym, co się w Tobie dzieje, kiedy doświadczasz np. spokoju. Być może pojawiają się jakieś obrazy, jakieś nowe odczucia z ciała. Może temu doświadczeniu towarzyszą skojarzenia muzyczne. Zobacz, czy możesz w znany dla siebie sposób zwiększyć to swojej wewnętrzne doświadczenie.
  4. Na koniec –uciesz się i zauważ, że taka mała chwila ma znaczenie nie tylko ze względu na aktualną przyjemność. Dzięki niej wzmacniasz siebie na przyszłość.